historia pieniądza

TOP 5 najbardziej kuriozalnych banknotów na świecie

W poprzednim odcinku „Finansów z lamusa”, w którym przybliżaliśmy Wam dzieje franka szwajcarskiego, stwierdziliśmy, że waluta ta może poszczycić się pięknymi wizualnie banknotami, bez wątpienia jednymi z najbardziej wyjątkowych na świecie. Dziś zajrzymy na drugą stronę barykady. Przedstawiamy nasz wybór pięciu najdziwniejszych wzorów pieniądza papierowego, którym płacono lub płaci się nadal w różnych zakątkach globu.

Zanim przejdziemy do listy, kilka słów wyjaśnienia. Wybraliśmy banknoty, które niekoniecznie są brzydkie (chociaż takie również się tu znajdą), ale przede wszystkim znacznie odstają wizualnie od powszechnie panującego na świecie trendu w projektowaniu biletów pieniężnych.

5. Kolorowy zawrót głowy, czyli dolary z Wysp Cooka

Wyspy Cooka to archipelag na Pacyfiku stowarzyszony w Nową Zelandią, którego głową jest monarcha brytyjski. W obiegu znajduje się tam waluta nowozelandzka, ale płacić można również dolarem Wysp Cooka. Osoba odpowiedzialna za projekty banknotów musi chyba w pełni korzystać z uroków polinezyjskich plaż i sączyć bez przerwy drinki z palemką. Tylko to tłumaczy ilość barw, które wylewają się z tego banknotu: róże, zielenie, fiolety i błękity; czego tu nie ma? Żeby było jeszcze bardziej egzotycznie, znajdziemy tu też muszle i przedstawicieli lokalnej flory. Mało? To co powiecie na grafikę na awersie przedstawiającą, no właśnie, co lub kogo takiego? Królową Elżbietę II? To byłoby za oczywiste. Tutaj mamy scenkę rodzajową: tłum wychodzi z kościoła po mszy. Na rewersie są z kolei ryby, ptaki i tancerze w strojach ludowych. Na dokładkę jeszcze nominał, równie odległy od przyjętych standardów – okrągłe 3 (słownie: trzy) dolary.

 

3 dolary z Wysp Cooka
Dziwny nominał i feeria barw – 3 dolary z Wysp Cooka

4. Czternaście zer, czyli dolary Zimbabwe

Robert Mugabe jest jednym z najdłużej panujących satrapów na kontynencie afrykańskim. Władzę w Rodezji, którą przemianował na Zimbabwe, przejął w 1980 roku po obaleniu rasistowskiego rządu białej mniejszości pod wodzą Iana Smitha. Doktor Mugabe i jego partia ZANU-PF nie przyniosły jednak pomyślności czarnoskórej większości. Kraj z roku na rok staczał się otchłań biedy i korupcji. Siedem lat temu rozpoczął się pięcioletni okres hiperinflacji. W czerwcu 2008 roku wyniosła niemalże 231 milionów procent (sic!). Narodowy Bank Zimbabwe reagował jedynie poprzez dodruk banknotów dolarowych o co raz większych nominałach, bo nie miał narzędzi i pomysłu, aby rozwiązać problem. Szczyt przyszedł w styczniu 2009 roku, gdy do portfeli obywateli tego kraju trafił bilet o nominale, uwaga!, sto bilionów dolarów zimbabweńskich. Był to banknot o największej wartości, jaki kiedykolwiek wydrukowała mennica w Harare. Stanowił równowartość… 300 dolarów USA. Później Robert Mugabe nakazał przerwanie druku pieniędzy i odejście od używania krajowej waluty. Obecnie Zimbabweńczycy płacą za towary i usługi zagranicznymi pieniędzmi, głównie amerykańskimi. A banknot stubilionowy stał się na chwilę medialną ciekawostką, bowiem wydawało się, że od kryzysu w Republice Weimarskiej w latach 20. XX wieku świat już nie ujrzy aż tak gigantycznych nominałów. A sam projekt graficzny? Fatalny, a jakże.

 

Sto bilionów dolarów zimbabweńskich
Sto bilionów dolarów zimbabweńskich

3. Bestów trzech, czyli „fiver” z Ulsteru

Walutą Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej jest funt szterling, to oczywista oczywistość. Jednakże nie we wszystkich jego częściach „funciaki” (ang. quid) przedstawiają wizerunek aktualnie panującego monarchy. W Irlandii Północnej dopuszcza się prawo druku banknotów o odmiennym wyglądzie, które jednak nie znajdują się w obiegu nigdzie indziej poza Ulsterem (i np. w Walii i Anglii trzeba je wymieniać). Ulsterskie funty mogą drukować też prywatne banki i właśnie z tego źródła pochodzi „piątak” (ang. fiver”) z wizerunkiem najsłynniejszego piłkarza rodem z Irlandii Północnej, czyli George’a Besta. Gwiazdor Manchester United, nie tylko genialny napastnik, ale też celebryta i „król życia”, jest otoczony w Irlandii Północnej prawdziwym kultem, nie dziwi więc, że na tym banknocie pojawia się nie raz, ale aż trzykrotnie. Mimo to całość wygląda raczej jak kiczowata pamiątka po wielkim graczu do kupienia w kiosku przy stadionie, niż poważny środek płatniczy. Wydrukowano milion sztuk.

 

banknot marzenie każdego zapalonego kibica Man Utd
Marzenie każdego zapalonego kibica Man Utd

2. Notgeld, czyli niemiecka waluta zastępcza

Wojna to czas niedoboru. Brak surowców dotyka też produkcję pieniędzy, które powstają z jakościowo gorszych materiałów. Najsłynniejszych przykładem takiej ersatz waluty jest Notgeld, czyli pieniądz zastępczy. Drukowany był w Niemczech podczas I wojny światowej, a później w trakcie kryzysu pierwszych lat istnienia Republiki Weimarskiej. Jego emitentem były głównie władze lokalne, banki, a nawet prywatne firmy (np. Krupp).

 

25 "zastępczych" fenigów
25 „zastępczych” fenigów, które wyglądają raczej jak pocztówka

Monety mniejszych nominałów bito ze skóry lub drewna, a później zastąpiono je banknotami. Ilość wzorów była olbrzymia, bowiem każda instytucja drukująca „zastępcze” marki i fenigi posiadała własne projekty. Niektóre były typowe dla pieniężnego wzornictwa, ale pojawiały się też prawdziwe cuda: banknoty wyglądające jak pocztówki z landszaftami lub ilustracje do książek o ludowym folklorze. Z drugiej strony zdarzały się też „perełki” w stylu tego banknotu z Salzwedel. Co tu widzimy? Słusznych rozmiarów kucharza niosącego przez wieś tacę z a/sękaczem lub b/wieżą z nieapetycznej brei (niepotrzebne skreślić). Dodatkowego „uroku” całości dodaje upiorna jakość druku.

 

banknot z rysunkiem
To jeszcze pieniądz, czy już rysunek satyryczny?

1. Trusik, czyli rubel z Białorusi

Zdobywca pierwszego miejsca mógł być tylko jeden. Wspominaliśmy o nim w poprzednim odcinku, a teraz możemy pokazać go Wam w całej okazałości. Oto banknot o nominale 1 rubla białoruskiego z 1992 roku, który przedstawia… zająca. Pierwsza seria pieniędzy niepodległej Białorusi była dziwną mieszanką stylów: część banknotów przedstawiała przedstawicieli fauny (oprócz zająca również m.in. wiewiórkę, rysia, łosia i niedźwiedzia), część zaś budowle stołecznego Mińska. Z grupy „zwierzęcej” zdecydowanie wyróżnia się ten z zającem, chociaż trzeba uczciwie przyznać, że wszystkie banknoty mają wyjątkowo okropny wygląd, łączący w sobie stylistykę socrealistyczną z malarstwem prymitywistycznym. Oprócz smutnej warstwy kolorystycznej (jasny błękit i zieleń) banknot jednorublowy zwraca też uwagę drwiącym wyrazem pyska uszatego zwierzaka. Zając sprawia wrażenie, jakby bawiło go to, że Białorusini muszą płacić czymś tak paskudnym. Jedyną pozytywną rzeczą, którą dyktator Aleksandar Łukaszenka zrobił dla obywateli, jest wycofanie z obiegu tej parodii pieniądza (nastąpiło to 14 lat temu). Inna sprawa, że wzory wprowadzone już po przejęciu przez niego władzy są niewiele lepsze.

 

banknot z zającem
Zwycięzca rankingu mógł być tylko jeden

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *